Zawsze wydwało mi się, że nie lubię mafinów(?). Sklepowe jakoś mi nie podchodziły a te upieczone osobiście też pozostawiały wiele do życzenia. Ale to się zmieniło. Ostatnio miałam okazję popróbować wypieków Tobatki i po prostu były pyszne. Wstyd się przyznać ale zjadłam chyba 5!! sztuk od razu. Postanowiłam więc skorzystać z jej przepisu i oto efekt.
W środku jest mozarella i suszone pomidory oraz bazylia. Jako degustator wystąpi On :)
*********************************************
On: zdegustował oraz wziął i umarł z(e) zachwytu
Też zaczęłam je robić dzięki Tobatce.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Wam smakują!
OdpowiedzUsuńNo i gratuluje bloga :)