Translate

piątek, 30 listopada 2012

Przygotowania

Ona:
Lubię te wieczory kiedy jesteśmy oboje w domu i sobie craftujemy. I tak też było ostatnio. On skupił się na kartkach, które wyślemy do rodziny i przyjaciół. Ja zabrałam się za ciastkową puszkę na pierniczki. Muszę przyznać, że Jego kartka zrobiła na mnie wrażenie. On taki rozmiłowany w baroku ;) a tu proszę - taka elegancja.


Napis potraktowaliśmy wspólnie embossingiem na ciepło :) to z okazji zakupu nagrzewnicy. Sprawdza się lepiej niż zwykła opalarka.
A poniżej puszka na pierniczki. Już za parę dni będziemy je, jak co roku, piekli. Motyw babeczek świetnie się wpasował :)

On: Cieszę się, że udało mi się zrobić kolejną kartkę, która się Jej podoba. Ona jest moim natchnieniem, często twórcą trudniejszych detali - ale przede wszystkim świetnym towarzyszem, z którym (-ą) mogę dzielić pasję. A ciasteczka? Cóż nie mogę się doczekać i chyba znowu na próbę wystawione będzie moje postanowienie o nie-pod-jadaniu onych.

poniedziałek, 26 listopada 2012

Świątecznie

Ona:
ostatnio skupiam się na kartkach, chociaż średnio mi wychodzą. Ale bardzo lubię je robić, mimo że pochłaniają dużą część mojego czasu i energii. Wszystkie te papiery, kwiatki, kolorowe dodatki no i wykrojniki po prostu kocham. Jestem na etapie kart świątecznych które miały pofrunąć do rodziny a trafiły zupełnie gdzie indziej :) Na pierwszym planie ;) zliftowana kartka Onego. Jego Szagowa kartka z postu poniżej jest po prostu prześliczna i najzwyczajniej w świecie Mu pozazdrościłam. Moja nie jest już tak ładna ale też swój urok ma :)

Na drugim planie oszczędna w detalach kartka z cudownym borderem. Border ten dostałam od swojej przyjaciółki z Manchesteru wraz z craftową gazetką i świątecznymi stemplami (choinka powyżej jest jednym z nich wystemplowana). Poleciała wraz z życzeniami do RPA :)

Zaczęłam też już bombkować, ale o tym pewnie będzie w następnym poście.
Dziękuję wszystkim za sympatyczne komentarze i dziękuję Jemu za wsparcie :)

środa, 7 listopada 2012

SzaGA'owo

On:
Przedwczoraj dane nam (piszącemu te słowa bez wątpienia) było dobrze spędzić czas na roboczym (w myśl hasła: "do roboty!") spotkaniu SzaGA'i (nawiązując do Tobatkowych rozterek: nie wiem, czy SzaGA się odmienia). Bligu świetnie opisała nasze wyczyny tutaj, ja już zbyt wiele nie mam do dodania. Jedyne, do czego muszę się przyznać to fakt, że wolę na takich spotkaniach podawać kawę, siedzieć i gapić się jak Panie robią kartki i inne wytworki oraz... wymądrzać się na temat technik itp.Jadąc na spotkanie wiedziałem jaką chcę zrobić kartkę - przynajmniej w zarysach, ale na miejscu oburzyłem się (w duchu - naturalnie), że kartka ma być według mapki (nie cierpię mapek i schematów, wrrrr...). Gospodyni okazała się być świetną nauczycielką i trenerką :) więc w rezultacie mapka nie była taka straszna jak ją malują.


Jako gaduła (świadomy słabości) już milknę i zamieszczam fotorelację:

 wszystkie kartki razem :)
 Agata

 Ola (Ona)
 Radek (On)
a tu Cabonie (Oni) w szale wytwórczym - Agaty nie widać - ktoś musiał operować aparatem :)

Z niecierpliwością, ciekawością i podobnymi emocjami czekamy na następne spotkania; być może (oby!) w większym gronie.

piątek, 2 listopada 2012

Podróż sentymentalna

Ona:
Byliśmy dziś w podróży sentymentalnej. Odwiedziliśmy uroczy cmentarz gdzie spoczywają moi dziadkowie i miasto moich narodzin.Zdawało nam się, że nigdy nie wyjeżdżaliśmy chociaż zmian zaszło wiele. Spotkaliśmy starych przyjaciół i życzliwych nam ludzi. Miło było powspominać. W prezencie zawieźliśmy jeżynowe kolczyki, stworzone z drobniutkich koralików toho, schowane w pudełeczku zrobionym przez Onego.


Do kompletu była imienna kartka, która nie powiem, bardzo ucieszyła obdarowaną osobę :)


Przy okazji zajrzeliśmy do zielonogórskiej pasmanterii przy ul.Sobieskiego. Byliśmy pod wrażeniem, takiego zaopatrzenia nie ma żaden poznański sklep tego typu. Wisienką na torcie była przemiła pani sprzedawczyni. Oczywiście zakupy zostały poczynione. Szczerze polecamy ten sklep wszystkim scraperkom i nie tylko.